Ziemniakiem być…

Napiszę wprost – niezainteresowani grami, mogą opuścić ten wpis. pozostałych zapraszam dalej. Puszczam oczko

SPOILER ALERT!

GLaDOS. Ta skubana, wredna, sarkastyczna sztuczna inteligencja, która dała nam się cholernie we znaki w poprzedniej części, wraca z hukiem i złością większą niż lata wcześniej.

Tak, Ona powraca. Ale o tem potem. Puszczam oczko

Ponownie wcielamy się w postać Chell, która z gracją przelatywała między portalami w pierwszej części. Wieloletni zahibernowany sen kończy się nie tylko totalnie wygniecionym materacem łóżka, ale także całkowitą przemianą miejsca znanego nam jako Aperture Labs.

Przez wiele lat spokojnego snu do wnętrza dostały się rośliny i w zasadzie większość kompleksu zaczyna popadać w ruinę. Po przebudzeniu się wita nas przyjazny, acz może nieco zidiocały robot/AI Wheatley. Krótki test sprawnościowy (włącznie z testem mowy, gdzie musimy powiedzieć w jakikolwiek sposób) i zaczyna się zabawa… Trzeba się jakoś wydostać z “sypialni”. Potem czeka nas wycieczka po ruinach komór testowych (acz nadal działających!) z pierwszych części, po czym trafiamy na…

Nią. W zasadzie jej truchło, ale w całkiem nienagannym stanie.

Idziemy dalej. Trochę łażenia w tę i i we w tę, ponosimy (wstydliwego) Wheatleya i… Oszczędzę wam ciągu dalszego. Puszczam oczko Powiem wam tylko, że bitch is back. Szeroki uśmiech

Graficznie gra prezentuje się całkiem nieźle, choć trzeba wziąć poprawkę, że to tylko silnik Source, fakt że już nieźle zmodyfikowany, ale zawsze…

Bardzo spodobały mi się dźwięki oraz muzyka. Valve ponownie postanowiło poeksperymentować z tą częścią rozrywki elektronicznej. Wszelkie lasery czy mosty świetlne bardzo często generują melodie (!) idealnie pasujące do ambientowej muzyki. Niby taki nieznaczący detal, a jak cieszy ucho. Puszczam oczko

Co-op. Gramy dwoma robotami: Atlasem i P-bodym. Testy dla tej dwójki oczywiście są bardziej wykręcone niż w singlu. Czasami tak bardzo, że nie idzie się połapać o co chodzi. Puszczam oczko Dlatego warto grać z kumplem, najlepiej komunikując się przez mikrofon (choć bez niego, też się da grać, sam tak robiłem).

Co mnie wkurzyło? Wyjątkowo perfidnie konsolowe menu. Oraz Day One DLC wraz ze sklepem, w którym można zakupić dodatkowe czapki, flagi, skiny oraz… gesty. Seriously Valve, not cool.